Ze względu na miliony maili z prośbami o kontynuowanie relacji z rejsu sylwestrowego, zdecydowałam się ujawnić groźne oblicze mojego Kapitana. Oto ON:
Tak, omc dr inż. Krzysztof Maternicki to MISZCZ w parkowaniu wielkim jachtem w ciasnym porcie. W dodatku jako znakomity kapitan robi wyśmienity grog.
W trakcie niespełna tygodnia przebyliśmy trasę zaznaczoną na poniższej mapie:
Te przerwy w ciągłości czerwonej kreski, to miejsca gdzie się teleportowaliśmy :)
A tutaj inne ujęcie Kapitana, tym razem na lądzie (okolice portowe w Puli):
Przy okazji, ta sama sceneria ze mną i Sznurkiem na pierwszym planie:
Zazwyczaj na wodzie pogoda nas nie rozpieszczała i trzeba się było szczelnie zapakować w sztormiaki i przypiąć szelkami do jachtu:
ale czasami pomimo zimna, deszczu i fal, udawało się przez chwilę zdrzemnąć na podgrzewanym łóżku:
Czasami było również nieco słońca. Można było sobie zrobić spacerek:
albo pogrzać się w słonku, jednocześnie obwąchując Karola:
albo poćwiczyć jogę z Pierwszym Oficerem - Hubertem:
To wszystko działo się za dnia. Nocą oczywiście grzecznie spaliśmy, ale gdybyśmy nie spali, to moglibyśmy oglądać np. takie widoki w Zadarze:
I na zakończenie zdjęcie grupowe
KONIEC, już luty, pora zacząć pracować :)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
1 komentarz:
ale ladne te wspomnienia :) a czy wiesz' ze kapitan obiecal' ze tegoroczny sylwester bedzie zeglarski? :D
sznurek :)
Prześlij komentarz