środa, 31 grudnia 2008

Spełnienia marzeń

W 1963 roku Martin Luther King wygłosił swoje słynne przemówienie: "I have a dream"
Jego marzenie się spełniło.



W Nowym Roku życzę Wam spełnienia marzeń, również tych których nie macie odwagi pomyśleć :)

poniedziałek, 29 grudnia 2008

Lesson 11

If you keep doing what you've always been doing, then you'll keep getting what you've always been getting.
Stagnacja to wróg rozwoju, a zmiany są drogą do postępu.

poniedziałek, 15 grudnia 2008

Co jest w życiu najważniejsze?

Dla mnie odpowiedź na to pytanie jest oczywista: SZCZĘŚCIE

Wczoraj oglądałam film "Lekcje pana Kuki". W tym filmie również padło to pytanie i również padła prawdziwa odpowiedź.
Film można zaliczyć do ambitnego polskiego kina, przy czym raczej do kategorii lekkiej, co oznacza, że film porusza ważne tematy, ale nie ma w nim ani jednego gwałtu (bardzo popularnego ostatnio w ambitnych filmach).
Poniżej fragmenty filmu wraz z wypowiedziami aktorów.

Fragment na temat szczęścia jest pod koniec, a dokładnie 5:55

poniedziałek, 8 grudnia 2008

Lesson 6

Never go shopping for kiwis in a shoe store.
Some people just don't have what you need. So why waste time, banging on their doors, ringing their bells, demanding service?

Jest to cytat z książki będącej cynicznym przewodnikiem do duchowego szczęścia.

poniedziałek, 1 grudnia 2008

Paradoks

"Człowiek się uczy całe życie, a i tak głupi umiera."

To jeden z paradoksów naszego świata.

A odnośnie paradoksu, to korzystając z okazji iż najbliższy weekend mam wolny, zamierzam odwiedzić klub jazzowy o tej pięknej nazwie. Jest ku temu dobra okazja. Więcej informacji tutaj. Gdyby ktoś miał trudności z interpretacją co jest interesującego w tym wydarzeniu, to z pewnością nie miał on okazji słuchać gry Arka Skolika. Słuchać i oglądać. Polecam

niedziela, 30 listopada 2008

Andrzejkowe wróżby

Jedną z tradycji andrzejkowego wieczoru są wróżby, wśród których chyba najsławniejszą jest lanie wosku. Od wielu lat lania wosku dokonywałam z sekcją żeglarską AZSu. Tegoroczne andrzejki były połączone z parapetówką.
Tak czy inaczej lanie wosku musiało być i było.
Mnie z wosku powstała Mysza :)
Czy ktoś wie, co to może oznaczać?

piątek, 28 listopada 2008

Kaszmir

Kaszmir to niezwykle szlachetna tkanina, wyrabiana z wełny kóz. Włókna są bardzo cienkie, a jednocześnie bardzo ciepłe. Zapewne każdy słyszał o sweterkach lub szaliczkach z kaszmiru. Prawdziwy kaszmir pochodzi z rejonu o tej samej nazwie: Kaszmir. Jest to region obecnie podzielony pomiędzy Indie i Pakistan. Oba te państwa toczą ze sobą walkę o ten region od 1947 roku, kiedy to Indie odzyskały niepodległość. Nasilenie walk jest różne, jednak region ten cały czas uważa się za niespokojny, a prawie każdego dnia giną tam ludzie. Dodatkowo część mieszkańców Kaszmiru chce aby powstało oddzielne niezależne państwo Kaszmir.

Od ostatnich ataków terrorystycznych nie musiała upłynąć pełna doba, aby władze Indii oskarżyły Pakistan o zamachy. Pakistan oczywiście zaprzecza.

Cała ta walka nas niby nie dotyczy, ale...
1. Oba te kraje dysponują bronią jądrową.
2. Indie to druga na świecie (po Chinach) najbardziej dynamicznie rozwijająca się gospodarką. Na indyjskich giełdach papierów wartościowych, notowanych jest około 13500 spółek giełdowych. Dla porównania, polska giełda to około 350 spółek giełdowych.
Zachwianie tak potężną gospodarką, może mieć o wiele poważniejsze konsekwencje niż same zamachy terrorystyczne.

czwartek, 27 listopada 2008

Mumbay i terroryzm

Miałam już nie wspominać o Indiach, ale informacje napływające stamtąd mnie natknęły...

Gdyby ktoś jeszcze nie słyszał, to terroryści dokonali serii ataków w Bombaju. Najprawdopodobniej było 7 miejsc zamachów i zginęło ponad 100 osób.

Obecnie terroryzm w Indiach jest częsty. W trakcie ostatniego pobytu w Indiach dowiedziałam się, że nieopodal hotelu w którym mieszkałam był lej po bombie podłożonej przez terrorystów. Było to przed jednym ze sklepów w centrum New Delhi.

Jednym z miejsc gdzie terroryści zaatakowali ostatniego dnia, był hotel Taj Mahal (z sieci hoteli Taj, ten podobny do Taj Mahal) oraz Gateway of India (Brama Indii w porcie w Bombaju).
W obu tych miejscach byłam. Oto zdjęcia z 2004 roku:
Zdjęcie zrobione z łodzi podczas rejsu po zatoce. W tle zarówno Brama Indii jak i hotel.
A tutaj przed hotelem Taj.

Zamachy najprawdopodobniej były dokonane przez muzułmanów, a głównym celem mieli być turyści.
Indie, które są głównie hinduistyczne od dawna pozostają w konflikcie z Pakistanem, który z kolei jest gównie muzułmański.
Mam nadzieję, że zamachy nie przyczynią się do eskalacji tego konfliktu.

niedziela, 23 listopada 2008

niedziela, 16 listopada 2008

Lachestan

Będąc na międzynarodowej konferencji: International Conference on Stress Management na LNIPE w Gwalior w Indiach, miałam okazję poznać Irankę - moją rówieśnicę o imieniu Honey (a co najmniej tak je zdrabniała, aby nam ułatwić zapamiętanie imienia).
Robi ona doktorat z nauk o kulturze fizycznej w Punie - mieście dość dobrze mi znanym, gdyż jest tam instytut Jogi Iyengara i sam Iyengar też tam mieszka.

Dowiedziałam się od niej, że w Iranie używa się języka farsi lub inaczej mówiąc języka perskiego.
W języku tym pisze się od prawej do lewej i od końca zeszytu do początku. Miałam okazję pracować przez chwilę na komputerze Honey. Miała między innymi tak ustawionego Power Pointa, że znaki wypunktowania były z prawej strony tekstu, czyli tam gdzie w języku polskim stawia się kropki lub przecinki.
Honey miała również zwyczaj robić notatki w notesie, nawet po angielsku, od ostatniej strony.
Rozmawiałyśmy oczywiście o różnicach kulturowych i doszłyśmy do wniosku, że ludzie wszędzie są tacy sami :)

Najbardziej utkwiło mi w pamięci jedno słowo w języku farsi: Lachestan, oznaczające Polskę.
Prawda, że ładnie?

niedziela, 9 listopada 2008

Taj Mahal

Bardzo chciałam mieć zdjęcie na tle Taj Mahalu, będącego dowodem miłości mężczyzny do kobiety. Kiedyś nadeszła ta wiekopomna chwila i zrobiłam sobie taką fotkę :)


Oczywiście każdy, kto mnie zna, wie że lubię też sobie czasami robić zdjęcia trochę odwrotnie. Tym razem też sobie takie zrobiłam :)
Zrobiłam sobie więc oba powyższe zdjęcia :)


PS. Ci którzy mnie znają, wiedzą że te zdjęcia to fotomontaż. Przed Taj Mahalem nie można stać na głowie, bo jest zakaz i strażnicy z karabinami tego zabraniają.

piątek, 7 listopada 2008

Hinduscy transwestyci

W Indiach istnieje pewna grupa ludzi zwana hijras (czyt. hidżras).
Są to zazwyczaj transwestyci lub hermafrodyty, czasami również geje. Ubierają się w sari, noszą biżuterię i malują się. Na życie zarabiają występując w trakcie świąt i rodzinnych uroczystości takich jak np. wesela. Często można ich również spotkać w pociągach, gdzie mogą zarówno pobłogosławić za bakszysz, jak i rzucić klątwę za jego brak. Poniższe zdjęcie jest mojego autorstwa.

Tutaj znajdziecie ciekawy artykuł, na temat "trzeciej płci" w Indiach.

piątek, 31 października 2008

Zimne powitanie

Wróciłam z dalekiej podróży. W trakcie długiego lotu miałam przesiadkę.
Pierwsze co zobaczyłam w Europie to śnieg.Zurych 30 października został zasypany śniegiem po raz pierwszy w tym roku.
Szwajcarów, podobnie jak polskich drogowców - zima zaskoczyła :)
Z tego powodu pasażerowie samolotu - w tym i ja - musieli czekać ponad dwie godziny na start samolotu. Dwie godziny w samolocie, bez jedzenia (nie licząc czekoladek na pocieszenie), picia i informacji o dalszych planach wierzy kontrolnej.
Na szczęście w Polsce zimy jeszcze nie ma :)

wtorek, 14 października 2008

Zmiana czasu

Już wkrótce, przeniosę się do innej strefy czasowej.
Moja podróż potrwa 2 tygodnie.
Z prawej strony będziecie mogli sprawdzić jaka jest u mnie godzina :)
Jeśli w ogóle ktoś tutaj zagląda, to obiecuję, że na dzień dzisiejszy mam zamiar wrócić i prowadzić bloga dalej :)

wtorek, 7 października 2008

Człowiek orkiestra

"Boże, pomóż mi być takim człowiekiem, za jakiego bierze mnie mój pies."
Janusz Leon Wiśniewski ma takie motto na swojej stronie.
Jest on autorem książki "Samotność w sieci" i głównie z niej zasłynął.
Zapewne każdy kto przeczytał tę książkę, uważa go za znawcę kobiet i specjalistę od ludzkiej psychiki.

Zaskoczył mnie fakt, iż Wiśniewski w pisaniu jest w pewnym sensie samoukiem.
Wyuczone zawody ma zupełnie inne. Ukończył technikum rybackie i jest rybakiem dalekomorskim. Magistra zrobił z fizyki i ekonomii, doktorat z informatyki i habilitację z chemii.

Ma on dwie córki, które nigdy nie przeczytały najsławniejszej książki ojca :) Wysłuchały ją z płyty :)
Mieszkają w Niemczech i nie chodziły do polskiej szkoły.

Życie jest dziwne

poniedziałek, 6 października 2008

List miłosny Jacka Kuronia

W październiku okazał się pierwszy numer miesięcznika dla kobiet BLUSZCZ. W nowym piśnie tym znalazłam pewien wielce interesujący list miłosny, który pozwalam sobie zacytować:

List więzienny Jacka Kuronia do ukochanej żony, Gai
26 czerwca (7-8 lipca 1982)

"Że tez ja kurwa jestem skazany na korespondencyjną miłość. (...) No i co ja mam zrobić, do cholery? Podpisałbym współpracę z UB, ale wtedy Tobie bym zrobił krzywdę. Może byś mnie nawet wyrzuciła. Dziewczyny wolą ułanów od księgowych i co ja, mały piesek, na to poradzę. Nie urodziłem się na Don Kichota, nie ma już wiatraków, a ja furt próbuję walczyć ze smokami (...). Za jedno pocałowanie Twojej brudnej pięty oddałbym - no właśnie, co? Przecież nawet nie mam co oddać. Bo że wszystkie baby - to jasne, ale co Ci z tego. Więc ta Twoja pięta jest ważniejsza dla mnie niż arrasy, szczerbiec, ołtarz Wita Stwosza i ja cały, a wciąż jeździłem w te zasrane podróże (bez Ciebie), brałem udział w zebraniach, a co najważniejsze, bałaganiłem. Nie dlatego najważniejsze, że tamto było takie ważne, tylko, że bez sensu. No i co Ci z mojej miłości, choć taka wielka?..."

Gaja zwana również Gajką to Grażyna Kuroń - żona Jacka Kuronia.
Oboje byli internowani w grudniu 1981 roku. Gaja została zwolniona z więzienia w czerwcu 1982 roku ze względów zdrowotnych. Zmarła 23 listopada 1982 roku na zwłóknienie płuc, gdy Jacek nadal przebywał w więzieniu (aż do amnestii w 1984 roku). Jacek Kuroń zmarł 17 czerwca 2004 roku, przeżywając Gaję o 22 lata. Więcej informacji na www.kuron.pl

Najprawdopodobniej była to bardzo piękna miłość, sądząc po powyższym liście.
Życzę wszystkim takiej miłości, może jedynie z lepszym finałem.

sobota, 4 października 2008

Przepis na zapiekankę

Postanowiłam zamieścić tutaj przepis na zapiekankę.
Prezentowany przepis jest inspirowany przepisem na zapiekankę tiffany zamieszczoną na stronie pesto.art.pl, którą gorąco polecam ludziom chcącym jeść nietypowe choć proste w przyrządzeniu dania.
Przepis oryginalny zawiera szpinak, który jest składnikiem kontrowersyjnym. Ja osobiście szpinak lubię, ale wiem, że nie jestem w większości. Z tego powodu, postanowiłam przepis ten zmodyfikować, zastępując szpinak pieczarkami. Zamiast pieczarek można również zastosować inne grzyby, tym bardziej że jest jesień i jest ku temu okazja.
Oto potrzebne składniki:
- dwie cebule,
- pół kg. mięsa mielonego,
- pieczarki (powiedzmy około 30 dkg.),
- 2 opakowania twarożku,
- 25 dkg. żółtego sera,
- 5 jajek,
- olej lub oliwa z oliwek,
- sól, pieprz, przyprawy.

Przygotowywanie
Zaczynamy od podsmażenia cebuli na patelni. Według niektórych, cebula smakuje lepiej, jeśli najpierw się ją chwilkę potrzyma na suchej patelni, a dopiero później doda tłuszcz. Pozwala to na odparowanie soku z cebuli i zapewnia jej lepsze trawienie. Mnie to już weszło w nawyk i wam radzę podobnie :)
Do cebuli po chwili dodajemy mięso i całość przesmażamy. Wielbiciele czosnku, mogą go również dodać.
Następnie dodajemy pieczarki i znów wszystko przesmażamy.
W oryginale zamiast pieczarek jest szpinak i gorąco polecam również tą wersję.
Przesmażone mięso z cebulą i pieczarkami przekładamy do miski.
Dodajemy serek oraz jajka.
Całość mieszamy i przekładamy do żaroodpornego naczynia.
Na wierzchu całość posypujemy startym żółtym serem.
Naczynie przykrywamy, jeśli nie lubimy mycia piekarnika :)

Danie powinno być w piekarniku około 50 minyt w temperaturze 200 stopni.

Po przygotowaniu potrawa wygląda tak:
Gotowe :)
Smakuje znakomicie zarówno na ciepło jak i na zimno.
Smacznego

wtorek, 30 września 2008

Promocja

W dniu dzisiejszym miała miejsce inauguracja roku akademickiego 2008/2009. Cała uroczystość była bardzo oficjalna i zapewne mnie by tam nie było, gdybym nie otrzymała na nią specjalnego zaproszenia.
Z zaproszenia postanowiłam skorzystać, a w nagrodę dokonano na mnie aktu "promocji".
Nazwa śmieszna, a oznacza ona wręczenie dyplomu doktora. Dyplom to ten rulon papieru przewiązany czerwona wstążeczką widoczny na zdjęciu.

Cała uroczystość była dość poważnym przedsięwzięciem organizacyjnym. Było wielu gości i jeszcze więcej przemówień, od biskupa począwszy na posłach, senatorach i profesorach skończywszy.
Wśród osób którym wręczano dyplom doktora była moja prywatna koleżanka z licealnej ławki, oraz dwóch kolegów ze studiów. Oczywiście było również wiele osób z którymi jestem związana zawodowo, a z niektórymi również prywatnie.

Powyższe zdjęcie zamieściłam z powodu dlatego iż jestem próżna i mam tego świadomość.

PS. Chciałam bardzo podziękować koledze doktorowi Rafałowi o przesłanie zdjęć :)

środa, 24 września 2008

Tęcza w nocy

Kilka dni temu, na koncercie szantowym zespołu Drake, rozmawiałam z kolegą na temat jego niedawnej wyprawy morskiej. Z racji moich wielokierunkowych zainteresowań sama trochę już żeglowałam, ale głównie jako załogant-balast i nigdy nie pływałam po morzu, choć mam zamiar to zmienić.

Kolega opowiedział mi o zjawisku, o którym nigdy wcześniej nie słyszałam, a mianowicie o tęczy w nocy.
Zjawisko to jest dość rzadkie. Niewielu ludzi miało okazję je zaobserwować. Głownie byli nimi właśnie żeglarze na pełnym morzu (zapewne z racji wyeliminowania dodatkowego oświetlenia oraz konieczności pełnienia nocnych wacht).
W wikipedii zjawisko to nazwane jest tęczą księżycową. Nie udało mi się znaleźć w sieci, żadnego zdjęcia tego zjawiska.

Według relacji kolegi, zjawisko to pojawiło się gdy płynęli oni w stronę miejsca, gdzie jak się później okazało, padał deszcz. Sami byli jeszcze w miejscu, gdzie chmury nie zasłaniały jasno świecącego księżyca. Światło księżyca załamywało się w miejscu gdzie padał deszcz i tworzyło ono tęczę. Tęcza ta nie była barwna lecz biała. Potwierdza to nauka, gdyż nasze oko jest zbyt mało wrażliwe w warunkach słabego naświetlenia, aby dostrzegać barwy.
Sama chcę kiedyś taką tęczę zobaczyć :) i zorzę polarną również.

A na dodatek moja ulubiona szanta Draków

piątek, 19 września 2008

Piekara o miłości

Kiedyś sądziłam, że gdy zrobię doktorat, wreszcie będę miała więcej czasu. Oczywiście byłam w błędzie. Pojawiły się nowe zadania i nowe wyzwania.

Dawno temu jednak odkryłam, iż w życiu trzeba mieć czas dla siebie. Taki czas można spożytkować np. na spotkania ze znajomymi, praktykę jogi lub na dobrą lekturę.
Odnośnie dobrej lektury, to od pewnego czasu jestem zauroczona słowem pisanym Jacka Piekary.
Wybrałam dwa cytaty na temat miłości, pochodzące z jednej z jego książek.
Pierwszy:
"Co was obchodzą ludzie? Co was obchodzą plotki i złe języki? Co was obchodzi wszystko, kiedy wiecie, że to jest ta jedna jedyna? Wymarzona, wyśniona i upragniona. Że nie możecie bez niej oddychać, tylko krztusicie się w beznadziejnych spazmach. Że wasze serce bije po to, by ona dotknęła ręką waszej piersi, że oddychacie tylko w tym celu, by jej oddech złączyć z jej oddechem."
I drugi:
"Miłość nie jest grzecznym gościem, panie Madderdin. Miłość nie zapowiada swojej wizyty na dwa tygodnie wcześniej. Miłość jest jak złodziej wślizgujący się do waszego domu i kradnący wszystko, co macie najcenniejszego. Przypomina piorun spadający z pogodnego nieba. W pojedynku z miłością macie tak samo wielkie szanse jak kurczak przy jastrzębiu."

środa, 17 września 2008

Znajomi znajomych

Każdy z nas czasami zderza się ze ścianą.
Istnieją na tym świecie problemy "niezałatwialne" różnych rodzajów np. "problemy niezałatwialne pierwszego rzędu", "problemy niezałatwialne drugiego rzędu" itd.
W takich przypadkach zazwyczaj zaczynamy szukać alternatywnego rozwiązania. Często tym rozwiązaniem są znajomi znajomych. Wystarczy, że ktoś kogoś zna i problem rozwiązuje się sam. I nie chodzi tutaj o łapówkę, flaszkę, kwiaty czy czekoladki. Takie problemy załatwiają się same na poczet dobrej znajomości. Przecież między przyjaciółmi to normalne sobie pomagać. Często ci znajomi nie są naszymi przyjaciółmi, choć w takich chwilach znacząco awansują w hierarchii.
Całe to zjawisko jest częścią szerszego zjawiska zwanego kumoterstwem.
Od tego zjawiska niedaleko jest do nepotyzmu tak szeroko w obecnych czasach zwalczanego przez miłościwie nam panującą władzę oraz organizacje pozarządowe takie jak chociażby Transparency International.
Zastanawiam się, czy rzeczywiście kumoterstwo jest naganne. Przecież tak bardzo ułatwia życie.
I co komu do tego jak rozwiązujemy swoje nierozwiązywalne problemy :)

PS. Bardzo serdecznie pozdrawiam wszystkich swoich przyjaciół i znajomych :)

czwartek, 4 września 2008

Pół szklanki

Polacy mają wyjątkowy talent do narzekania i czynią to z wielkim wdziękiem.

Ja osobiście nie należę do hurra optymistów. Daleka również jestem amerykańskiemu podejściu do życia. Dla mnie pół szklanki to nie jest optymistyczne "aż pół szklanki pełne i pół szklanki puste" ani pesymistyczne "tylko pół szklanki pełne i pół puste". Dla mnie pół szklanki to pół szklanki i nic więcej.

Wg wikipedii (która obecnie coraz częściej jest postrzegana jako źródło wiarygodnych informacji, co jeszcze pół roku temu byłoby nie do pomyślenia) szczęście to pozytywna emocja, spowodowana doświadczeniami ocenianymi przez podmiot jako pozytywne.

To właśnie od naszej oceny zdarzeń zależy nasze zadowolenie z życia.

Do napisania tego posta nakłonił mnie dowcip jaki dostałam od jednego z moich przyjaciół.

Mówi wnuk do dziadka:- Kiedyś to mieliście źle. Nie było internetu, komórek, czatu ani gadu-gadu... Jak ty w ogóle babcię poznałeś???
- No jak nie było? Wszystko to było! - odpowiada dziadek.
- Jak to?
- Normalnie - babcia mieszkała w internacie, jak wracała ze szkoły, to stałem na czatach, wychodziłem i z babcią gadu-gadu, a gdyby nie komórka, to i twojego ojca, i ciebie by nie było.

PS. Jeszcze nie wiem czy będę pisać tego bloga :)