czwartek, 4 września 2008

Pół szklanki

Polacy mają wyjątkowy talent do narzekania i czynią to z wielkim wdziękiem.

Ja osobiście nie należę do hurra optymistów. Daleka również jestem amerykańskiemu podejściu do życia. Dla mnie pół szklanki to nie jest optymistyczne "aż pół szklanki pełne i pół szklanki puste" ani pesymistyczne "tylko pół szklanki pełne i pół puste". Dla mnie pół szklanki to pół szklanki i nic więcej.

Wg wikipedii (która obecnie coraz częściej jest postrzegana jako źródło wiarygodnych informacji, co jeszcze pół roku temu byłoby nie do pomyślenia) szczęście to pozytywna emocja, spowodowana doświadczeniami ocenianymi przez podmiot jako pozytywne.

To właśnie od naszej oceny zdarzeń zależy nasze zadowolenie z życia.

Do napisania tego posta nakłonił mnie dowcip jaki dostałam od jednego z moich przyjaciół.

Mówi wnuk do dziadka:- Kiedyś to mieliście źle. Nie było internetu, komórek, czatu ani gadu-gadu... Jak ty w ogóle babcię poznałeś???
- No jak nie było? Wszystko to było! - odpowiada dziadek.
- Jak to?
- Normalnie - babcia mieszkała w internacie, jak wracała ze szkoły, to stałem na czatach, wychodziłem i z babcią gadu-gadu, a gdyby nie komórka, to i twojego ojca, i ciebie by nie było.

PS. Jeszcze nie wiem czy będę pisać tego bloga :)

Brak komentarzy: